piątek, 26 września 2014

Zakochana Fanka


Wiesz, Kochany…
… Życie nie zawsze pozostawia nam wybór. Szczególnie jeśli chodzi o miłość. Bo jeśli chodzi o miłość… Ona nigdy nie pyta nas o zdanie. Po prostu się zjawia i w głębokim poważaniu ma, czy jest to odpowiedni moment, a co gorsza… Czy jest to odpowiednia osoba do kochania. A czy Ty jesteś tą  odpowiednią osobą, dla mnie, do kochania?
Nie. Ja wcale nie chcę Cię kochać, ale… Ale kocham. I nie jestem w stanie zapanować nad tym uczuciem. Nie potrafię przestać. Przestać myśleć. Czuć i pragnąć. Każdego dnia. Twojego spojrzenia, Twych ust i słodkiego, a jednocześnie drapieżnego, męskiego zapachu.

Chcę słuchać Twego zachrypniętego głosu wstrząsającego moim ciałem. Tonąć we wszystkich odcieniach brązu Twoich tęczówek. Napawać się Twoim uśmiechem… Całym Tobą.

Wiesz, że czasem, gdy się uśmiechniesz  przypominasz mi takiego gremlina? Ale za to najsłodszego z możliwych. Gremliny co prawda, słodkie nie były… Więc możesz być z siebie dumny. Bo sprawiłeś, że te okropne stworki kojarzą mi się teraz z czymś przyjemnym. Pewnie nikt jeszcze Ci tego nie mówił? Oryginalny komplement, nieprawdaż?

Tęsknię. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak bardzo. Zdajesz sobie sprawę z tego, co się ze mną dzieje? Co się dzieje z szalenie zakochaną kobietą, która nagle została zupełnie sama? Powiedz… powiedz, że nie byłam Twoją zabawką.
Nie byłam nią, prawda? Wykrzycz głośno, że Ci na mnie zależało… zależy? Nie, nie całemu światu… Wykrzycz to sobie.

Czy każda nasza wspólna chwila znaczyła dla Ciebie, tyle co dla mnie? Czy moje emocje równały się Twoim? Jesteś w stanie zapomnieć? Nigdy nie lubiłeś, gdy pytałam… a teraz stawiam tysiące znaków zapytania przed Twoimi błyszczącymi oczyma. Błyszczą prawda? Błyszczą od łez… Czytając to, masz wrażenie, jakbym do Ciebie mówiła. Jakbym stała tuż przed Tobą… gdyby tak rzeczywiście było, co byś zrobił? Uciszyłbyś mnie, prawda? Schował w mocnym uścisku… pozwolił poczuć się bezpiecznie. I uwierz, niczego w tym momencie tak bardzo nie pragnę, jak tego byś to uczynił…

Czemu pozwoliłeś, aby moje życie straciło sens? Dlaczego pozwoliłeś, żebym Cię pokochała? To nie Twoja wina… Przepraszam.

Zawsze byłeś dla mnie kimś wyjątkowym i nieosiągalnym, a  nagle… nagle stałeś się tak bliski. Taki niezwykły. Mogłam Cię dotykać… być z Tobą. Rozmawiać. Trochę mnie rozczarowałeś… albo raczej rozczarowała mnie rzeczywistość. Bo zanim Cię spotkałam, miałam w głowie obraz innego Ciebie. Takiego, jakiego sama sobie wymyśliłam (a wymyślałam Ciebie sobie, w mojej głowie, przez wiele długich lat). A Ty, przecież jesteś prawdziwy… Prawdziwy, lecz nadal dla mnie idealny. Podobno nie ma ludzi idealnych… Też tak twierdzę. Mimo to twierdzę też, że Ty, idealny jesteś. Idealny w moich oczach, oślepionych miłością do Ciebie. To nie jest tak, że kocham Cię bez opamiętania i nie zauważam Twoich wad… Widzę je doskonale! Ale wiesz co? Ja po prostu je akceptuje. Pokochałam Ciebie z każdą Twoją wadą, z każdą Twoją zaletą. Ciebie całego, dogłębnie i nieodwołalnie.

Mam wrażenie, że moje serce zwariowało. Ja cała zwariowałam… Zmieniłeś mnie, wiesz? Na pewno wiesz… Zauważyłeś. Sam mi to powiedziałeś. A Ty, cały czas jesteś taki sam. Może dlatego, że mnie nie kochasz? Bo miłość zmienia ludzi… więc… nie kochasz? Nigdy mi tego nie mówiłeś, ale ja wierzyłam… miałam nadzieję, że czujesz to, co ja.

Co nas właściwie połączyło? Nie wiem… na początku chyba obydwoje oszaleliśmy. Nie mogę uwierzyć, że tak bardzo Ci się spodobałam. Że… że cały drżałeś pieszcząc moje ciało. Że nawet seks nie był w tym wszystkim najważniejszy. Zawsze chciałeś mnie, a nie mojego ciała. I to było niesamowite. Za każdym razem, gdy mnie dotykałeś, całowałeś… Gdy nasze ciała łączyły się ze sobą w namiętnym tańcu… Niszczyłeś wszystkie stereotypy, krążące po świecie, na Twój temat. Udowadniałeś mi, że jesteś bardziej podobny do Ciebie, którego stworzyłam sobie ja, w swoich marzeniach… Niż do Ciebie, którego wykreował świat show-biznesu.

Kochałam, gdy na mnie patrzyłeś. Robiłeś to w taki wyjątkowy sposób. Nikogo innego nie darzyłeś takim spojrzeniem… i wiem, że to było szczere. Z Twoich oczu wylewała się czułość. Chciałeś tego. Pragnąłeś mnie chronić… dawać wszystko, czego potrzebuję. Zdawałeś sobie z tego w ogóle sprawę? Nie wierzę, że niczego nie czułeś. Nie wierzę, że działałeś automatycznie… Dostrzegałam w Tobie zbyt wiele emocji, zbyt wiele uczuć, by w to wierzyć. Nawet teraz, gdy zostałam sama. Bez Ciebie.

Miałeś świadomość, ile znaczą Twoje gesty, spojrzenia, czy słowa? Były wszystkim. Nie miałam w życiu nic cenniejszego. Nic bardziej wartościowego. Nic, co miałoby na mnie większy wpływ. I nie żałuję, ani jednej chwili… choć teraz cierpię, opuszczona przez Ciebie. Z rozwalonym sercem, w którym wciąż tli się miłość do Ciebie. Nie żałuję mimo to. Choć boli… Tak niemiłosiernie boli. Nie żałuję niczego. Przeżyłabym to wszystko jeszcze raz… i jeszcze raz… i jeszcze…

 Zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Czy było Ci kiedykolwiek z kimś lepiej, niż ze mną?

Czy jeszcze kiedyś Cię zobaczę? Czy pozwolisz mi… Czy to przeze mnie? Zniszczyłam wszystko…?

Tom…  Kocham Cię, rozumiesz? Wiesz, co to dla mnie znaczy? Zrobię wszystko, co tylko chcesz… ja już dłużej nie mogę… proszę… przytul mnie… Przytul do swojej piersi i wyszepcz mi do ucha, że już wszystko będzie dobrze.

Ivette


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz