Wiesz,
Kochany…
… Życie nie
zawsze pozostawia nam wybór. Szczególnie jeśli chodzi o miłość. Bo jeśli chodzi
o miłość… Ona nigdy nie pyta nas o zdanie. Po prostu się zjawia i w głębokim
poważaniu ma, czy jest to odpowiedni moment, a co gorsza… Czy jest to
odpowiednia osoba do kochania. A czy Ty jesteś tą odpowiednią osobą, dla mnie, do kochania?
Nie.
Ja wcale nie chcę Cię kochać, ale… Ale kocham. I nie jestem w stanie zapanować
nad tym uczuciem. Nie potrafię przestać. Przestać myśleć. Czuć i pragnąć. Każdego
dnia. Twojego spojrzenia, Twych ust i słodkiego, a jednocześnie drapieżnego,
męskiego zapachu.
Chcę
słuchać Twego zachrypniętego głosu wstrząsającego moim ciałem. Tonąć we
wszystkich odcieniach brązu Twoich tęczówek. Napawać się Twoim uśmiechem… Całym
Tobą.
Wiesz,
że czasem, gdy się uśmiechniesz przypominasz mi takiego gremlina? Ale za to
najsłodszego z możliwych. Gremliny co prawda, słodkie nie były… Więc możesz być
z siebie dumny. Bo sprawiłeś, że te okropne stworki kojarzą mi się teraz z
czymś przyjemnym. Pewnie nikt jeszcze Ci tego nie mówił? Oryginalny komplement,
nieprawdaż?
Tęsknię.
Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak bardzo. Zdajesz sobie sprawę z tego, co
się ze mną dzieje? Co się dzieje z szalenie zakochaną kobietą, która nagle
została zupełnie sama? Powiedz… powiedz, że nie byłam Twoją zabawką.
Nie
byłam nią, prawda? Wykrzycz głośno, że Ci na mnie zależało… zależy? Nie, nie
całemu światu… Wykrzycz to sobie.
Czy
każda nasza wspólna chwila znaczyła dla Ciebie, tyle co dla mnie? Czy moje
emocje równały się Twoim? Jesteś w stanie zapomnieć? Nigdy nie lubiłeś, gdy
pytałam… a teraz stawiam tysiące znaków zapytania przed Twoimi błyszczącymi
oczyma. Błyszczą prawda? Błyszczą od łez… Czytając to, masz wrażenie, jakbym do
Ciebie mówiła. Jakbym stała tuż przed Tobą… gdyby tak rzeczywiście było, co byś
zrobił? Uciszyłbyś mnie, prawda? Schował w mocnym uścisku… pozwolił poczuć się
bezpiecznie. I uwierz, niczego w tym momencie tak bardzo nie pragnę, jak tego
byś to uczynił…
Czemu
pozwoliłeś, aby moje życie straciło sens? Dlaczego pozwoliłeś, żebym Cię
pokochała? To nie Twoja wina… Przepraszam.
Zawsze
byłeś dla mnie kimś wyjątkowym i nieosiągalnym, a nagle… nagle stałeś się tak bliski. Taki
niezwykły. Mogłam Cię dotykać… być z Tobą. Rozmawiać. Trochę mnie
rozczarowałeś… albo raczej rozczarowała mnie rzeczywistość. Bo zanim Cię
spotkałam, miałam w głowie obraz innego Ciebie. Takiego, jakiego sama sobie
wymyśliłam (a wymyślałam Ciebie sobie, w mojej głowie, przez wiele długich
lat). A Ty, przecież jesteś prawdziwy… Prawdziwy, lecz nadal dla mnie idealny.
Podobno nie ma ludzi idealnych… Też tak twierdzę. Mimo to twierdzę też, że Ty,
idealny jesteś. Idealny w moich oczach, oślepionych miłością do Ciebie. To nie
jest tak, że kocham Cię bez opamiętania i nie zauważam Twoich wad… Widzę je
doskonale! Ale wiesz co? Ja po prostu je akceptuje. Pokochałam Ciebie z każdą
Twoją wadą, z każdą Twoją zaletą. Ciebie całego, dogłębnie i nieodwołalnie.
Mam
wrażenie, że moje serce zwariowało. Ja cała zwariowałam… Zmieniłeś mnie, wiesz?
Na pewno wiesz… Zauważyłeś. Sam mi to powiedziałeś. A Ty, cały czas jesteś taki
sam. Może dlatego, że mnie nie kochasz? Bo miłość zmienia ludzi… więc… nie
kochasz? Nigdy mi tego nie mówiłeś, ale ja wierzyłam… miałam nadzieję, że
czujesz to, co ja.
Co
nas właściwie połączyło? Nie wiem… na początku chyba obydwoje oszaleliśmy. Nie
mogę uwierzyć, że tak bardzo Ci się spodobałam. Że… że cały drżałeś pieszcząc
moje ciało. Że nawet seks nie był w tym wszystkim najważniejszy. Zawsze
chciałeś mnie, a nie mojego ciała. I to było niesamowite. Za każdym razem, gdy
mnie dotykałeś, całowałeś… Gdy nasze ciała łączyły się ze sobą w namiętnym
tańcu… Niszczyłeś wszystkie stereotypy, krążące po świecie, na Twój temat.
Udowadniałeś mi, że jesteś bardziej podobny do Ciebie, którego stworzyłam sobie
ja, w swoich marzeniach… Niż do Ciebie, którego wykreował świat show-biznesu.
Kochałam,
gdy na mnie patrzyłeś. Robiłeś to w taki wyjątkowy sposób. Nikogo innego nie
darzyłeś takim spojrzeniem… i wiem, że to było szczere. Z Twoich oczu wylewała
się czułość. Chciałeś tego. Pragnąłeś mnie chronić… dawać wszystko, czego
potrzebuję. Zdawałeś sobie z tego w ogóle sprawę? Nie wierzę, że niczego nie
czułeś. Nie wierzę, że działałeś automatycznie… Dostrzegałam w Tobie zbyt wiele
emocji, zbyt wiele uczuć, by w to wierzyć. Nawet teraz, gdy zostałam sama. Bez
Ciebie.
Miałeś
świadomość, ile znaczą Twoje gesty, spojrzenia, czy słowa? Były wszystkim. Nie
miałam w życiu nic cenniejszego. Nic bardziej wartościowego. Nic, co miałoby na
mnie większy wpływ. I nie żałuję, ani jednej chwili… choć teraz cierpię,
opuszczona przez Ciebie. Z rozwalonym sercem, w którym wciąż tli się miłość do
Ciebie. Nie żałuję mimo to. Choć boli… Tak niemiłosiernie boli. Nie żałuję
niczego. Przeżyłabym to wszystko jeszcze raz… i jeszcze raz… i jeszcze…
Zrobiłabym
dla Ciebie wszystko. Czy było Ci kiedykolwiek z kimś lepiej, niż ze mną?
Czy
jeszcze kiedyś Cię zobaczę? Czy pozwolisz mi… Czy to przeze mnie? Zniszczyłam
wszystko…?
Tom… Kocham Cię, rozumiesz? Wiesz, co to dla mnie
znaczy? Zrobię wszystko, co tylko chcesz… ja już dłużej nie mogę… proszę… przytul
mnie… Przytul do swojej piersi i wyszepcz mi do ucha, że już wszystko będzie
dobrze.
Ivette
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz